środa, 17 lipca 2013

1- Kolejna bitwa o przeżycie.

- No ale mamo!!! - krzyknęłam.
- Robię to dla twojego dobra.- mama. 
- Jasne a światło w lodówce zgaszają smerfy.- ja
- Na tym koncercie może cie ktoś zgwałcić, pobić, albo Bóg wie co jeszcze.- mama
- Tak pewnie, ale najpierw ktoś musiałby pokonać Paula. Te jego bicepsy nie są na niby. Ma trochę siły. Serio zawsze jak mi sie nie chce chodzić bierze mnie na rece. - ja 
- jeśli ci tak zależy idź ojca przekonaj.- powiedziała mama. Poszłam do gabinetu taty. Zapukalam i powiedział ze mam wejść. Rozmawiał przez telefon. Kiedy skończył spytał o co chodzi.
- pamiętasz ten koncert o którym ci mówiłam ? Bardzo chciałabym na niego iść, a mama powiedziała ze jeśli ty sie zgodzisz to mogę isc.- ja 
- dobrze możesz isc ale mam warunki. Wyciągasz kolczyk z języka i pępka. Przyjeżdżają synowie mojej przyjaciółki i bedą u nas nocowac przez dwa tygodnie będziesz miła. I to wszystko.- tata.
- Wyjmę kolczyki i będę miła dla kogo chcesz. Dziękuję. - powiedziałam mocno przytulając ojca.
- Spokojnie bo mnie udusisz. A czyj to koncert? - tata.
- Raczej nie znasz tego zespołu. - ja.
- Oj zdziwiłabyś się. Dawaj nazwę. - tata.
- The Pretty Reckless ? - ja.
- Nie znam. - powiedział tata i odebrał kolejny telefon gestem ręki wypraszając mnie z gabinetu. Poszłam do kuchni. Tam Sonni (imię męskie duńskie) nasz kucharz przygotowywał dla mnie przedwczesną kolację, a Paul wyżerał coś z lodówki.
- Zgodzili się. - powiedziałam do Paula.
- Mała nie było innej opcji przecież to ty dajesz ten koncert, ale oni pewnie nie wiedzą ?- Paul.
- Nie mogę im powiedzieć. Od razu odrzucili moje bycie muzykiem. - ja.
- No nic mała i tak dajesz czadu na scenie. Szkoda że oni nie cieszą się tym razem z tobą. - powiedział mój ochroniarz. 
- Narazie nie są gotowi. - ja 
- Nie mówisz im o ciąży tylko o tym ze śpiewasz.- Paul
- Ty to lepiej idź po kluczyki od samochodu. - powiedziałam. Z mojego pokoju wzięłam skórzaną kurtkę i poszliśmy. W klubie byliśmy trzy godziny przed czasem. Mieliśmy otwierać koncert jakiegoś tam zespołu. Zrobiliśmy szybko próbę i zaeszliśmy temu zespołowi. 
- Jak zawsze świetnie.- Paul
- Jak zawsze kłamiesz.- ja 
- Gadasz mała. - Paul
- Mała to jest twoja pała. Ja nogę być niska.- ja
- Dobrze niska.- uśmiechnął się Paul. Zaczęłam go bić. 
- chcesz się bić ?- spytałam przez śmiech. 
- Stawiam że ten duży wygra.- usłyszeliśmy głos za sobą. 
- Dawaj mała pamiętasz jak cię uczyłem?- Paul. 
-Technika, a później siła.- powiedziałam i założyłam mu dźwignię na rękę. Paul leżał na podłodze i klepał ręką w podłogę. 
- Brawo! I tak oto uczeń przerasta mistrza.- Paul dał mi piąteczke. 
- Ale jak ona to zrobiła?- spytał jeden z czterech chłopaków. 
- Najpierw technika, a później siła.- powiedziałam równo z Paulem. 
- Ale przypierdolić też potrafię.- ostrzegłam 
- Poddaję się.- Powiedział chłopak w grzywie. 
- By the way jestem Lottie.- ja 
- Kieran, Dean, Sean, Kit.- jeden z nich. 
- Nice. A to jest mój ochroniarz Paul. - ja
- No właśnie ochroniarz spróbuj mi do niej któryś zarywać to się skończy w szpitalu.- Paul. 
- Pokonałaś swojego ochroniarza?- spytał zdziwiony Kit. 
- Ochroniarza i najlepszego przyjaciela.- powiedziałam wtulając się w Paula.
- Nauczyłem ją pare sztuczek. Jak mnie kiedyś zabraknie musi umieć się bronić.- Paul. 
- Nie mów tak będziesz żyć do końca świata...... I trzy dni dłużej.- ja 
- Za pól godziny zaczyna sie koncert więc my idziemy się napić.- puścił mi oczko Dean. Wskoczyłam na scenę i sprawdziłam jeszcze moją gitarę. Sala zaczęła się zapełniać. Wyszliśmy na scenę i zaśpiewałam dwie piosenki, które ja napisałam "You" i "Just tonight" i jeszcze dwie Oasis "wonerwall" i "don't go away". Ludzie naprawdę dobrze się bawili, a ja dawałam czadu na scenie.